„Jasny Potok” – jak i inne dzieła Szostakowicza naznaczone piętnem socrealizmu – nie miał łatwego żywota. Przywrócony w 2003 roku moskiewskiej scenie, okazuje się beztroską komedią, obfitującą w zwariowane przebieranki i mnóstwo tańca.
Mało kto wie, że Szostakowicz, zanim zdecydował się tworzyć dla baletu, poznał sztukę tańca od podszewki – jako akompaniator na próbach. W „Jasnym Potoku” Szostakowicz postanowił odejść od „dram-baletu” i stworzyć coś służącego czystej rozrywce: dzieło, w którym taniec będzie pojawiał się w scenach naturalnie do tańca nawiązujących, a muzyka także będzie miała głównie walor rozrywkowy i taneczny.
Pierwsza wersja w choreografii Łopuchowa została dobrze przyjęta w Leningradzie (1935), ale już na moskiewskiej scenie spotkała się z ostrą krytyką jako zbyt błaha i za mało socrealistyczna. Na scenę „Jasny Potok” zawitał ponownie dopiero w 2003 roku dzięki Aleksiejowi Ratmańskiemu, najbardziej znanemu dziś rosyjskiemu choreografowi. Balet opowiada komiczną historię dwóch przyjaciółek ze szkoły baletowej. Jedna z nich, Zina, mieszka i pracuje w kołchozie Jasny Potok, druga, zawodowa balerina ze stolicy, przypadkowo przyjeżdża tam z występami z okazji dożynek.
6 listopada, godz. 16

Jasny Potok na scenie Teatru Bolszoj, fot. D. Jusupow