Już tylko do 10 października w Cricotece będzie można oglądać „Hurr Durr” – pierwszą wystawę realizowaną w ramach programu „Cloakroom”.
„Hurr durr” to opowieść o pamiętaniu. Zbudowany w budynku Cricoteki cmentarz, to miejsce które mogłoby pozostawić po sobie pokolenie Y czy Z – przestrzeń przepełnioną artefaktami wywodzącymi się z Internetu, pełną bezwartościowych drobiazgów i przyjemnych, pluszowych nagrobków. Wystawa zdaje się pytać: jak zapamiętamy naszą teraźniejszość? I gdy nasza cywilizacja odejdzie w niepamięć, to jakie ślady pozostawi po sobie?
Internet również posiada swoją prowincję i to eksplorowanie właśnie jej fascynuje artystkę. Czyniąc materię swojej sztuki z tego, co trochę koślawe, pozaestetyczne lub nieudane albo „krindżowe”, Jarzębak wyszukuje peryferyjne teksty, grafiki czy memy i każe na nie spojrzeć jak na teksty kultury, najwięcej mówiące o naszej współczesności – podkreśla kurator wystawy Kamil Kuitkowski.
„Hurr durr” powstał w ramach nowego programu Cricoteki – „Cloakroomu”. Jest on dla instytucji okazją na przetestowanie modelu galerii pop-upowej, jak i odniesieniem do idei tzw. showroomu, czyli małej, eksperymentalnej przestrzeni wystawowej w dzisiejszych galeriach i centrach sztuki współczesnej. W swojej nazwie odnosi się on także do dawnej architektonicznej funkcji i nieoczywistości szatni jako miejsca na styku tego, co zwyczajne i co artystyczne (o czym wspomina Kantor); miejsca artystycznego fermentu i eksperymentu.
"Hurr Durr", fot. Szymon Sokołowski