Kultowy musical nagrodzony aż 10 Oscarami. Opowiada o dwójce zakochanych w sobie młodych ludzi, pochodzących z dwóch konkurencyjnych nowojorskich gangów.
80-latek Robert Wise, wieloletni prezydent Amerykańskiej Akademii Filmowej, niemal całe życie poświęcił kinu. Sławę jednak zawdzięcza musicalowi. "West Side Story" z muzyką Leonarda Bernsteina i choreografią Jerome'a Robbinsa powstał w 1957 r. i został wystawiony w sławnym teatrze Wintergarden na Brodwayu. Cieszył się ogromnym powodzeniem - na scenie utrzymał się 6 lat.
Dramat współczesnych "Romea i Julii". Skłócone klany Montecchich i Capulettich ze średniowiecznej Werony zastąpione zostały przez młodzieżowe gangi białych Jets i portorykańskich Sharks. Romeo nazywa się Tony i nie jest w bandzie postacią pierwszoplanową. Szefuje jej gwałtowny i brutalny Riff. Tony wyróżnia się opanowaniem i ogładą. Na sobotnim balu spotyka Marię. Młodzi się pokochają, zanim Tony zorientuje się, że Maria pochodzi z wrogiego portorykańskiego klanu, a jej bratem jest Bernardo, szef znienawidzonych Sharks. Dalej wszystko rozwija się zgodnie z tragicznym fatum.
Na film spadł deszcz Oscarów. Było ich aż 10: za reżyserię, scenografię, kostiumy, montaż, zdjęcia, muzykę, dźwięk, role drugoplanowe i za najlepszy film 1962 roku. Najwybitniejsze role zagrali w filmie George Chaliris jako Bernardo, znakomity tancerz, przez kilka lat podpora baletu amerykańskiego i Russ Tamblyn, który wcielił się w gwałtownego i bezwzględnego Riffa.